poniedziałek, 20 stycznia 2020

„Syberyjski Trans” Stanisław Kalisz

W listopadzie 2017 pisałam Wam o książce Stanisława Kalisza Syberyjski TRANS (TUTAJ). Gdy dowiedziałam się od Wydawnictwa Bernardinum, że wyszła druga część opowieści, bardzo chciałam ją poznać.



Rzadko zdarza mi się dokładnie pamiętać fabułę książki mimo upływającego czasu. Pamiętałam pierwszą część TRANSU, podobne doświadczenie ma mój mąż. Druga część nie była więc dla mnie wielkim zaskoczeniem, ale raczej kontynuacją czegoś, co trochę poznałam. Nie oznacza to jednak, że była łatwa. Wręcz przeciwnie.

Stanisław Kalisz to dziennikarz, filmowiec i dokumentalista. Stworzył wiele filmów i reportaży o Rosji. W trakcie lektury obserwujemy również jego pracę od kuchni.
Tym razem możemy poznać historię budowy Kanału Białomorsko-Bałtyckiego, widząc okrucieństwo z jakim traktowano więźniów pracujących przy budowie. Autor pokazuje tę historię od strony bardzo ludzkiej, przepełnionej wspomnieniami pełnymi bólu. Unaocznia na czym polegał eksperyment ulepszania człowieka – pieriekowka. Szczerze? Te opowieści mną wstrząsnęły.
Kanał był sztandarową budowlą pierwszej pięciolatki, a do tego miał nosić imię samego Stalina, strącone głowy można by liczyć w tysiące. Panował na budowie istny obłęd, ale „plany” zakładały też wyznaczoną liczbę rozstrzeliwań, więc i z tego obowiązku musiano się rozliczać z całą skrupulatnością. Str. 103
Dotykamy wiele ludzkich historii z przesiedleniami w tle. Opowieści o tym jak rozbijano rodziny, wywożąc je na koniec świata – bo tych miejsc niestety inaczej nazwać się nie da. Jak radzili sobie ludzie pozbawieni wszystkiego, w zupełnie obcym sobie środowisku? Ilu z nich udało się wrócić do Polski? Kalisz spotyka się z potomkami przesiedleńców, ich wspomnienia zapierają dech…
Byliśmy bardzo wyczerpani i głodni. Była Wigilia. Gospodyni zaprosiła do środka chatynki i ugotowała ziemniaki. Jeszcze gorące, w łupinach rozsypywała na gołym stole. Takiej uczy w całym późniejszym życiu już nie doświadczyłem. Biedni, skromni ludzie podzielili się z nami, z obcymi, tym, czym mogli. Str. 240
Autor zabiera nas również w podróż Koleją Transsyberyjską i przyznaję, że ta część książki wzbudziła we mnie najcieplejsze uczucia. O wielodniowych podróżach, podczas których poznawano różne osoby, tworząc ciekawe relacje i poznając kawał prawdziwej i szczerej opowieści o życiu. 

 

Kalisz serwuje czytelnikowi nie tylko lekcje historii. Pokazał wiele osób żyjących dziś – część z nich nosi w sobie ból i trudne wspomnienia, choć nie widać w nich nienawiści. Poznajemy ciekawe i barwne miejsca. Czasem widzimy ile ludzka dobroć i prostota potrafi otworzyć drzwi i serc, rozwiązać języków.


Nie są to opowieści łatwe, do poduszki. Pokazują trudną i bolesna rzeczywistość. Warto ja poznać w wydaniu Kalisza – w moim odczuciu jest tu zarówno dziennikarska rzetelność jak i zwykła ludzka twarz postalinowskiej rzeczywistości.
Szczerze i gorąco polecam!
Dziękuję Wydawnictwu Bernardinum za egzemplarz książki do recenzji!
Tytuł Syberyjski Trans. Część 2. Żywe legendy i inne historie
Autor Stanisław Kalisz
Liczba stron 344
Wydawnictwo Bernardinum

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

„Hewel. Wszystko jest ulotne oprócz Boga”

Trafiają mi się czasami takie książki, które rozkładają zupełnie na łopatki. Hewel zostawił mnie niby napełnioną po brzegi, ale z jakąś n...